Nowy rok zaczynamy w towarzystwie prawdziwego anielskiego zastępu…
Już dawno Wam mówiłam, że jestem totalnie zakochana w tym wykrojniku. W związku z tym nie mogło go zabraknąć przy zaproszeniach na chrzest naszego synka. Żeby było zupełnie anielsko, dobrałam do tego cudny błękitny papier w białe chmurki.
Nie powiem, że było łatwo wykonać taką gromadę aniołów z 3,5 miesięcznym Gagatkiem na pokładzie, ale się udało. Misję uważam za udaną – zrobiłam 18 (tak dobrze czytacie osiemnaście) anielskich zaproszeń.
Na koniec zdradzę Wam, że już zabrałam się za robienie winietek – też wymagają trochę pracy i na pewno za jakiś czas Wam je pokażę.
Podobają Wam się?