Podobno szewc bez butów chodzi… ale nie tym razem…
W ostatnim czasie moja pracownia zamieniła się w mały zakład szewski. „Uszyłam” aż 40 papierowych bucików. Do każdego z nich wpakowałam cukierka Michałka (tak wpakowałam, a nie włożyłam, bo cukierki ledwo się pomieściły do bucików) i powbijałam wykałaczki z imionami.
Tym sposobem powstały winietki na chrzest naszego synka Michałka i pięknie ozdobiły stół.
Zaskoczenie gości było całkiem spore 🙂 To zdecydowanie nie są winietki w 5 minut, ale „efekt wow” gwarantowany 😉
Może nie wszystkie buciki wyszły idealne, ale nieskromnie powiem, że jestem dumna z mojej kolekcji bucików na chrzest.